New season ... I miss the thrill!!!

Noszę się z zamiarem napisania tego posta od jakiegoś czasu... (10 dni, dłużej... )
I nie mogę zebrać entuzjazmu do twórczego procesu/pisania/autoekspresji.
Troszeczkę mi wstyd bo nowy sezon to przede wszystkim ENTUZJAZM przed wymianą garderoby, a ja go nie odczuwam.
Tak naprawdę wstydu też nie odczuwam! BEZWSTYDNA!
Nie znalazłam w sobie ekscytacji, nie znalazłam powiewu chłodnego powietrza, nie zaznałam tego dziwnego uczucia, że CHĘ ŻEBY LATO SIĘ WRESZCIE NARESZCIE SKOŃCZYŁO ...
Owszem jest kilka rzeczy high fashion, które CHCĘ/CZCZĘ/PRAGNĘ/FANTAZJUJĘ O NICH -

kozaki Husseina Chalayana, minifuterko z kapuzą od Loewe, maxiMAXImaxi długi płaszcz Kenzo, czarno-biała suknia Carlosa Miele oraz czarno- biały płaszcz Diane von Furstenberg plus ocieplacze na szyję Missoni-

jednak nad wszystkim góruje pytanie
(KRYZYSOWE PYTANIE, na które wszyscy znamy kryzysową odpowiedz- "NIE"):
"Czy JA naprawdę NAPRAWDĘ tego potrzebuję w mojej szafie???"
Bolesne.
Jednak przydatne- kiedy przeglądam moją garderobę w szalonych zapędach klasyfikacji/podziwu dla moich zdobyczy/porządków ZAWSZE odkrywam ubrania, które do mnie nie przynależą, które do mnie nie pasują (!!!) i te które KUPIŁAM na początku sezonu, ale założyłam pierwszy raz kiedy były już na przecenie w sklepie bo wszcześniej nie "znalazłam odpowiedniej okazji" (?????).
Prawda jest taka, że nie ma odpowiedniej okazji jeśli ciuch to nie TY!
Więc może dobrze, że nie czuję zawirowania/kołatania serca/jesiennych mgieł/mroźnych poranków cieszę się latem i myślę, że gorące słońce w tym przypadku nie będzie przyczyną udaru tylko zdrowia. Zdrowego chłodnego podejścia do nowego sezonu.
Nie przypuszczałam że to powiem, ale - TO TYLKO SEZON!

Only season? OK! It's bellinni speaking now! But reasonable love is COOL!

oxox